czwartek, 30 października 2008

wroci do ciebie jeszcze ta trumna

Dzisiejsza notke sponsoruje jutrzejszy halloween.


Na razie leze w lozku lecz docelowo, oczywiscie, w trumnie.
Nurtuje mnie, wobec tego, pytanie z rodzaju tych egzystencjalnych:
Czy, jak bede stara, to bede jeszcze zyla?
Czy bede chodzila na cmentarz z kompletem 6 zniczy za 4.99 i mini chryzantem za 1.99?
To wcale nie jest calkiem oczywiste.


Aramaj zadal mi kiedys pelne nadziei pytanie:
Mamusiu, a jak ja bede mial 90 lat to ty nie bedziesz stara?


Skadze. Jasne, ze nie. Nie bede stara, bo bede juz wowczas ze trzy razy przekopana.
W rodzinie mojego meza zapanowala w zeszlym roku taka tradycja.


Otoz tesc moj, jedyny syn swej niezywej matki, udal sie jak zwykle na
cmentarz dnia 1 listopada aby uczcic pamiec zmarlej rodzicielki.
Przychodzi, patrzy, a tu ktos zupelnie obcy sie wyleguje!
Imie sie nie zgadza, nazwisko sie nie zgadza. NIC SIE NIE ZGADZA!!! Nawet plec.
Zadnego punktu zaczepienia.


I wtedy mu sie przypomnialo, ze zapomnial.
NA SMIERC zapomnial oplacic matce miejsce na cmentarzu.
Wiec babcie, siup: eksmitowali. I na jej miesce przyjeli wyplacalnego lokatora.


Aaa, tam, wielkie rzeczy. Baba z wozu – koniom lzej.


Tesciowi pozostal, na cale szczescie, gustowny krzyz wlasnego projektu.
Bedzie mogl go sobie zasuszyc w pamietniku.
Lub postawi w salonie – bedzie cieszyl oko.


Czego nas jednak uczy ta historia, drogie siostry w moherze?


Uczy nas tego, ze jesli chcemy po smierci dlugo cieszyc sie
miejscem wiecznego spoczynku, musimy zawczasu dokonac stosownych oplat.
Nie liczac w tym wzgledzie na potomstwo.


ZWLASZCZA plci meskiej.



wtorek, 28 października 2008

mission accomplished

Niestety, ten brat o ktorym Wam mowilam, okazuje sie byc palantem.


(Jestes palantem?)


Troche szkoda, ale co zrobic.
Taka jest dzisiejsza mlodziez. Niedorozwinieta umyslowo.
Jak sie dorozwinie bedzie juz za pozno.


Na to liczy.


Jeszcze nie wie, ze kazda podlosc, unik i zaniechanie kiedys wracaja.
Ze jak sie nie chodzilo na religie od piatej klasy podstawowki, to sie potem codziennie musi powiedziec 666 razy: szczesc boze.
Przez piec lat.
Ament.


Nie odbiera telefonow. Od taty tez.


- Ojojojoj, moze nie zyje? – pytam z troska.
- Moze. – Odpowiada Pusz – Ale raz bylo zajete.


Byc moze, iz percepcje ma niedoskonala.
Jakas awaria i mu nie dociera.
A moze pies mu usiadl?


Osobiscie bym w taka sytuacje nie brnela, ale widac to u nich rodzinne.


Nie znam. Nie wiem. Nie rozumiem.
Zasadniczo mam to w dupie.
Na wypadek pytan.




niedziela, 26 października 2008

najdluzszy dzien w roku

Siedze w domu z moim uroczym potomstwem.
Potomstwo ma katar, rozwolnienie, kaszel i goraczke.


Potomstwo nienawidzi siedzenia w domu. Wychodzi z zalozenia, ze w domu ludzie umieraja.
Z nudow.
I jak wychodzi tak czyni.


Wyje, rozsypuje cukier, siedzi w kupie po pachy, ujada, nie je, nie pije chodzi i bije.
Wymyslilo sobie, ze jak cos nie idzie po jego mysli, to dobrze jest komus lutnac.
Dla relaksu.
Wiec mu tlumacze, ze nie wolno, ze tak jest nieelegancko, i ze raczka mu uschnie.
A ono mnie na to prask!


Ach, te nowomodne metody wychowawcze!
Ciekawe, czy gdyby mu po bozemu rozeczka przysiec, mialoby sile oddac.


I ryczy, ryczy, ryczy, ryczy, ryczy.


Jestem zlana zimnym potem od tego ryczenia.


Teraz ma przerwe regeneracyjna.
Siedzi 13 cm od telewizora i napromieniowuje sie sila do dalszego wrzasku.
Jednoczesnie od programu telewizyjnego zmienia mu sie struktura mozgu.
Na gorsze.
Ale nie odsuwam, nie dotykam bo od dwoch minut nie ryczy.


Boze, niech mnie ktos ratuje!
Nadchodzi pol roku nocy polarnej.
Co ja zrobie? Gdzie sie przed nimi ukryje?


Nie wierze w blogi, w ktorych mamusie pisza cieple slowa o swoich uroczych malenstwach.
Na pewno je przypalaja papierosami a te czulostkowe historyjki wymyslaja, zeby zapudrowac moralnego kaca.


Doszlo juz dzis nawet do sytuacji ekstremalnej: malowalismy farbami plakatowymi najpierw kartki, potem gazete, potem stol i w koncu podloge.
Jak pojawily sie proby malowania scian oraz mebli tapicerowanych, raptem skonczylismy malowac a zaczelismy wyc.


Nie wiem jak wy, ale my jutro idziemy na calodzienny spacer.
Zalozymy cieple skafandry i pojdziemy do lasu rozszarpywac dziki na strzepy.
Wypruwac flaki z sarenek.
Rozdeptywac jeze.
Wyrywac ogonki wiewiorkom.


Byle do wiosny.



sobota, 25 października 2008

epifora na dzis

Nie mam nic do dodania.
Oraz nic do powiedzenia.


Internet, oprocz udanych zyc, mieni sie takze od elokwentnych przemyslen.
Tyle pieknie sformulowanych mysli w kolorze brazowym, srebrnym i zlotym.
Tyle glebokich refleksji zamiast mentalnej sraczki.
Tyle trafnych spostrzezen misternie rozwinietych w zdania wielokrotnie zlozone.


Nie brak rowniez w punkt trafionych rownowaznikow zdan.


Idiomy. Pleonazmy. Anafory. Oksymorony. Anakoluty.
Na tle ktorych nic nie wiem i nie moge sie zgodzic.


Nie mam nic do dodania.
Oraz nic do powiedzenia.





Oho! Zaczelo sie. Wyrasta mi na glowie moherowy beret.
Czuje wyraznie kielkowanie angorowych zalazkow.
Sa fioletowe.
Jutro rano obudze sie we wrzosowej aureoli.


Korozja mozgu spowodowana brakiem dodatniej stymulacji zaczyna mnie u mnie niepokoic.
Niepokojace objawy sa nastepujace, ze patrze na to teraz albo nigdy i wierze w kazde ich slowo jakby to benedykt gosil prawdy obiektywne na melodie dzingla: eremef-ef-em!


Czy ktos moglby tu wpasc na chwile i mi jebnac z misia w ramach kliniki jednego dnia, gdyz zaczynam sie siebie bac.



środa, 22 października 2008

baby blues

Moja brand new obsession jest taka, że mi dziecko nie rośnie, karłowate, chude, dziesięć deko waży.
Na oko niby zdrowe jest jak koń, ale moze cos sie czai pod powierzchnia?


Z okazji 2 rocznicy postanowilam dzis uroczyscie zmierzyc Buniozyla.
Ustawilam trybuny, spedzilam tlumy.
Postawilam w skarpetkach przy framudze, wzielam ekierke oraz metrowa linijke renomowanej firmy SKALA.


I mi wyszlo, ze nie dorasta on do siatki centylowej.


Moze zbyt uczciwie zmierzylam?
Zawsze mialam przesadna sklonnosc do aptekarskiej precyzji przy rozlewaniu piwa na dwie szklanki i teraz to sie msci.
Moze powinnam plus minus dolozyc z 5 centow i juz by byla inna rozmowa.


Co do wazenia to nie wiem jak zwazyc, bo go waga nie widzi.
Normalnie, stawiam a ona: 0.00


Jak tylko sie obudzi polece sprawdzic, czy w ogole rzuca cien.


Jest mi przykro, gdyz przegrywam z kretesem w wozkowym wyscigu zbrojen.
Wszystkie przypadkowo spotkane pociechy w wieku Bunia leca z pamieci od „Litwo ojczyzno moja” do „ciche grusze siedza”.
I sa dorodne, bujne, rumiane, oczytane i inteligentne oraz maja zadbane matki co to ugotuja, wypiora, posprzataja i jeszcze czas znajda na lekture Tiny.


A moje przerazliwie chude dzieci wyroznia to jedynie, ze maja permanentnie brudne ryje, rozedrgana wewnetrznie matke-histeryczke i wygniecione łachy.


W dodatku gryzmola po scianach.


Ostatnio natknelam sie na dwie babcie w trakcie wymiany doswiadczen.
Jedna z nich, trzymajac pod pachy przekarmionego trzylatka, rzekla: musze mu kupic buty bo ma juz osiem miesiecy i niedlugo zacznie chodzic.


Biorac pod uwage kategorie wagowa to chyba od razu do zerowki.


Mam depresje. Ide tuczyc.



wtorek, 21 października 2008

rtv i agd

Zacznijmy od tego, ze w krotkim czasie zostane kompletna idiotka, gdyz mi sie radio w samochodzie popsulo a jedynie z tego zrodla czerpalam wiadomosci z kraju i ze swiata.


Ale sie nie martwie, bo jeszcze pozostal sklepik osiedlowy, ktory dostarcza mi wielu wrazen z dziedziny lingwistyki stosowanej, takich jak:


„Ta szynka nie przemawia za mna, bo jest za biala”. No.


Zepsul sie takze centralny zamek u pojazdu oraz szyba od strony kierowcy
sie nie otwiera.
W chwili obecnej zaczyna mi to jednak zwisac, bo idzie
zima i po co komu snieg na kolanach.
Mnie sie nie otwiera a M. ma wiekszy problem, bo jej sie nie zamyka.
Jak otworzy.
Czyli inni maja gorzej.


Najlepiej to ma Buniozyl, bo skonczyl w niedziele dwa lata i jest jeszcze stosunkowo mlody.


Co do mlodych, to w programie Mam Talent wystepuje jedno przerazajace, blade dziecko.
Oczy smutne, wilgotne i basem spiewa monumentalne piesni.
Ciekawe czy w domu tez. Przy goleniu, powiedzmy.


No coz, rozne sa temperamenta.


Aramaj, na ten przyklad, znajduje sie na przeciwleglym krancu skali ludzkiej wytrzymalosci.
Wczoraj poszlismy na wielodzietny spacer i nie bylo latwo.
Byl nadzwyczajnie upierdliwy wiec ja, jako matka, w pewnym momencie rowniez zaczelam sie zachowywac podejrzanie.
To go lekko zbilo z tropu.
Ostrzeglam go, ze naprawde dziwnie to bedzie dopiero wtedy, kiedy zaczne spiewac piosenki z Piwnicy pod Baranami.


Wiec niech se uwaza.


Ha! I mam zmywarke w steropianie na srodku salonu.
Dopiero tydzien. Na razie sie nie liczy.



poniedziałek, 20 października 2008

moja stara oddala mi mojego leksusa

w sensie zwiekszania dystansu miedzy leksusem a podmiotem lirycznym


o fotografowaniu siebie jak mowie, zeby wyniesc smieci (jako dowod w sprawie)
teoria dysonansu poznawczego
i cos jeszcze, ale zapomnialam


musze popracowac, bo mnie spala



czwartek, 16 października 2008

akukuk

Natura nie znosi prozni.
Ktos odszedl bezpowrotnie a ktos sie odnalazl.
Proporcja, co prawda, zupelnie nieprzystajaca, ale zawsze cos.


Hilary, sie mianowicie, znalazl.


Gdzie byl? Trzy metry od Kota.
Mieszkal sobie z dawien dawna w bramie naprzeciwko.


Mowilam, ze mi nie umknie.
Jak sie na kogos upre to przede mna nie uciecze. Juz chcialam pisac do jego rodzicow list ponaglajacy, zeby mi go tu przyniesli i postawili zaraz w miejscu oznaczonym krzyzykiem.
Na szczescie sie obeszlo.


Hilarego mam znad morza.
Taka muszelka czy inny kamyk.
Mam go od siedmiuset lat.


Skoro tak, to raczej amonit.


I mi sie nie wykreci, chociaz caly czas probuje.
Umawia sie, dajmy na to, na wodke na jutro na 17 i przez pol roku nie odbiera telefonow.
Mistrz synkopy towarzyskiej.
I nie tylko.
Mistrz synkopy w ogole.
Zapewne uwaza, ze to wzmaga jego atrakcyjnosc.


Niech sobie uwaza.



poniedziałek, 13 października 2008

poniedzialek, kurka jego wodna

Padnij!
Bede stekac.


Z dzialu nowosci:
Samochod pieknie mi pachnie nowym tlumikiem srodkowym wydechem za 215 zl z VAT.
Jak plonacy czajnik.
Co wysiadam to sie wystraszam, ze nie wylaczylam gazu pod woda na herbate.
Bo przeszlam na freeganski czajnik gazowy i teraz ten tlumik i nerwica natrectw od zawsze.


A poza tym nic nowego.


Siedze juz w takich koleinach po szyje, ze jeszcze tylko dwa trzy dni i nie wstane z tapczanu, jak boga kocham, nie.
I bachory takie niegrzeczne.
Najgorsze sa bystre i wyszczekane bachory.


I robic mi sie nie chce.
Ale to chyba normalne? Wszystkim sie nie chce.


Czy tylko mnie?


A, i jak ide z Buniem w promieniach jesiennego slonca, to rzucamy cien jak Krzys z Kubusiem Puchatkiem.
I wtedy mowie do Bunia:
- Kocham cie, ty moj Kubusiu Puchatku. Jestes moim Kubusiem Puchatkiem?
A Bunio odpowiada:
- Tak!



niedziela, 12 października 2008

- Tam, zdaje sie, jest piekna pogoda?
- Tak. Bardzo piekna.


Podszedl do okienka. Wyjrzal. Wciagnal powietrze do pluc.


- Trudno. – Powiedzial, zamknal okno i wrocil do lozka.



środa, 8 października 2008

ze mi wypiłaś moje kakało

Mialo byc o fatum. I bedzie.


Przyjechal maz.
I odjechal.
W tak zwanym miedzyczasie poklocilismy sie w systemie kazdy z kazdym na dowolnie wybrane tematy.
Raz nawet rozpetalo sie prawdziwe pieklo.


W temacie spodenek.


Bo, co byscie powiedzieli, gdybyscie kupili sobie nowiusienienienkie spodenki.
I teraz, po powrocie ze spotkania towarzyskiego gdzie brylowaliscie w swoich fit spodenkach, zdejmujecie je i skladacie z pietyzmem na krzeselku.
I przyjezdza wasz maz, z Warszawy, powiedzmy, ale mozecie sobie w to wykropkowane miejsce wstawic kazde inne miasto, czy wies nawet.


No wiec, przyjezdza i robi sobie  k a w e.


I z ta kawa lezie, nie wiadomo po jakiego grzyba, zmierza, drepce, mianowicie, w kierunku owego ustronnego pokoiczku gdzie skrzetnie ukryliscie swoje spodenki, swa jedyna radosc posrod mizerii wszechswiata.
I ten wasz (wowczas jeszcze) maz dotarlszy na miejsce, zahacza rekawem o klamke
i kawa laduje na waszych nowiusienienienkich fit spodenkach.


Co to moze byc?
Czy to efekt zmory?
Bo nie znajduje zadnego racjonalnego wytlumaczenia dla tego nieprawdopodobnego zbiegu okolicznosci.


Oczywiscie, spodenki po praniu nie chca juz byc takie fit, pomarszczyly sie i scellulitisiały.
Pasek im odstaje.


Za kare maz kupil zonie korale.
Ale, czy w koralach mozna wygladac bosko?
A w scellulitisiałych spodenkach?


Marnosc. Wszystko marnosc.



wtorek, 7 października 2008

la mala educación

No to tak: poczynilysmy z M. pewne ustalenia.


Otoz, idziemy do szkoly.
Juz za 12 miesiecy bez 7 dni.
Gdyz obecnie jestesmy zaledwie magistrem jak maz docent Kwiatek,
a to, jak wiadomo, nic nie jest.


Do Krakowa.
Wieczorami bedziemy sie dekadencko kiwac nad flaszka absyntu.


Znowu.


Ide kompletowac tyte.



poniedziałek, 6 października 2008

dupa cyc, dupa cyc

UWAGA! UWAGA!
Lejdis end dzentelmenz!


WIEEELKAAA KAAAMPAAANIAAA ZYCIAAA!


Avon kontra rak piersi!
Do przerwy zero jeden!
Rak przegrywa Avon wygrywa!
Akcja!
Promocja!
Trans!
Lans!


Zwyciestwo!
Rak nie ma juz szans!


Baloniki. Szminki. Fafkulce. Apaszki. Zestawy do frencz pedikjuru w warunkach domowych.
Koincydentalne porady kosmetyczne w milej atmosferze.
USG piersi tylko kup lyzeczke.


Slowem:


SOBOTA W GABINECIE Z ROZOWA WSTAZKA


Zapisy dwa tygodnie przed terminem.
Dzwonie sprytnie trzy tygodnie przed.


I co? I co?
I pstro. Nie ma miejsc.


I, powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie bylo.
Moze dla konsultantek byly. Moze trzy.
No, w koncu, kosultantka tez czlowiek, wiec ok.
A ile przy tym pijaru!
Same korzysci.


Aaa, to przepraszam.
Ale.
Niech sobie w dupe wsadza te swoje lyzeczki.
I wstazeczki.


Smacznego!



czwartek, 2 października 2008

samsung vs reszta swiata

Kroil mi sie romans, ale zgasl.
To znaczy, gdybym podsycila, to moze cos by z tego bylo, ale chyba jednak nie bedzie.
Z akcentem na chyba, gdyz zdusilam w zarodku.


A bylo to tak.
W dniu wczorajszym otrzymalam nastepujaca krotka wiadomosc tekstowa, cytuje:
„Jak zdrowko Piekna?”
A poniewaz numer telefonu, z ktorego otrzymalam SMS, z wygladu nikogo mi nie przypominal, odpowiedzialam chytrze pytaniem na pytanie:
„A kto pyta?”
Odpowiedz brzmiala: „Jak to, nie poznajesz?!?!?!”
Tu juz poczulam wyraznie, ze moja chec podjecia dialogu chyli sie ku zeru, lecz podjelam jeszcze ostatnia, desperacka probe i zapytalam lakonicznie:
„Po czym mam poznac?”


Odpowiedz dala mi jasno do zrozumienia, ze oto, niestety, 40 groszy w dupie, brzmiala bowiem nastepujaco:
„Po chrakterze pisma wyszloby, ze jakis samsung”.


Fak. Nieee! No, dlaczego mnie to spotyka?


Oto najlepszy dowod, ze niektorych spraw nie nalezy przesadnie drazyc, gdyz w wyniku intensywnej eksploracji mozna sie podle rozczarowac.
Otrzezwilo mnie przy trzecim, a gdybym poprzestala na drugim, moglabym dozyc do emerytury na pieknym wspomnieniu dwoch esemesow, ktore mogly sugerowac,
ze it could be the start of something great.


A tak to dupa. Sory, ale mi sie nie chcialo inwestowac kolejnych 20 groszy w ten zwiazek.


Potem przyszedl nastepny naperfumowany liscik i pograzyl mnie w otchlani rozpaczy: „zajeta, czy latwo sie zniechecasz?”


Kolejny mnie dobil i ostatecznie pozbawil zludzen: „jak zwykle nieprzystepna”


Przemilczalam ten moj osobisty dramat.


Dzis bylo nieco mniej potwornie, gdyz przyszedl tylko esemesik o tresci: „milego dnia” ale i tak juz wszystko stracone, moim zdaniem.


A moze to byl orange, a reszte wymarzylam?


Przypomnialo mi sie natomiast, jak to w czasach licealnych, dzwonilysmy z T. do przystojnych kolegow naszych kolegow i oswiadczajac, ze u nas nie ma cieplej wody pytalysmy, czy mozemy przyjsc do nich sie wykapac.
Taki zart.
Tez zabawny, nieprawdaz?


Az tu naraz deja vu.


Mlodziez ma w dziejszych czasach niograniczone pole do nawiazywania znajomosci o podtekscie kapielowym i bez.


Jakby rozczarowan w moim bujnym zyciu nie bylo az nadto, bedac ostatnio w bankomacie spotkalam calkiem niebrzydkiego faceta z niebieskookim psem.
I gdy tak oboje dokonywalismy operacji, pies, jak to pies, bez ceregieli wsadzil mi nos w tylek (kocham je za to!).
I zamiast naglego wybuchu romantycznego uczucia od pierwszego wejrzenia, zamiast slow
„halo, przepraszam, upuscila pani stan konta, mademoiselle”
i spotkania czworga drzacych ócz i dloni
bylo:


CHODZ, NIE NIUCHAJ.


Cos nie mam szczescia do mezczyzn.